Myśliwi jako społeczność z wielowiekową historią posiadają własne przesądy, zabobony i przekonania. Dla osób, które nie są blisko związane z łowcami, są one zupełnie nieznane. Śpieszymy z pomocą. Co trzeba robić, żeby polowanie było udane? Czego się wystrzegać, kiedy planujemy udać się na łowy? Jak pies może nam pomóc w planowaniu polowania? W końcu – jaką moc mają kobiece ubrania?
Każda społeczność, zarówno ta duża, jak i ta mała, ma jakieś swoje przyzwyczajenia, opowieści, cechy szczególne. Język nosi zazwyczaj znamiona gwary środowiskowej, pojawiają się także różnego rodzaju przesądy i zabobony, których – co bardziej konserwatywni członkowie – pilnie przestrzegają. Tak samo jest z myśliwymi. O języku i specyficznych dla łowców słówkach mówiliśmy już jakiś czas temu (tutaj). Dziś opowiemy o myśliwskich przesądach i zabobonach.
Polowanie, jak każde inne działanie, które nie zależy wyłącznie od jednej strony, może zakończyć się z różnym skutkiem. Jak mówi popularne powiedzenie, jednym razem może pójść „jak po lodzie” (czyli dobrze), innym razem „jak po grudzie” (czyli źle). Aby zminimalizować ryzyko nieudanego polowania, myśliwi z pokolenia na pokolenie przekazują sobie drobne wskazówki. Jakie?
Przesądy związane z psami myśliwskimi
Zachowanie psów myśliwskich może zdradzić wiele informacji, dotyczących planowanego polowania. Należy obserwować czworonoga, kiedy robi kupę, bowiem od pozycji, jaką przybierze zależy powodzenie naszych łowów ;) Jeżeli robi to „na torbę” (ogonem do myśliwego), są duże szanse na udane polowanie, jeżeli natomiast stoi twarzą w twarz z myśliwym (na puste pole), należy spróbować szczęścia innym razem.
Kobieta a pomyślność łowów
Wpływ wielu czynników związanych z kobietami może zarówno pomóc, jak i zaszkodzić. Nie jest wskazane, aby kobieta dotykała broni myśliwego. Podobno na łowy zły wpływ ma nawet bliska obecność (w pobliżu broni) elementów damskiej garderoby. Dlaczego? Otóż podobno kobiece ubrania mają tajemną moc, która pozwala na zauroczenie broni.
Z kobietami ściśle związany jest kolejny zwyczaj – tym razem pozytywny. Chodzi o chwytanie damskiego kolana (i nie tylko) przed udaniem się na polowanie. Praktyka ta pochodzi z dawnych czasów, kiedy to możliwości polowania były zdecydowanie bardziej ograniczone niż obecnie (gorszy sprzęt, mniejsza wiedza), a co za tym idzie – myśliwi musieli lepiej się przygotowywać. Aby się nie rozpraszać, jakiś czas przed wyruszeniem na łowy zachowywali wstrzemięźliwość, jednak aby w pamięci mieć wyobrażenie o tym, jaka nagroda (ze strony żony) czeka ich po powrocie z (udanego) polowania, oglądali i dotykali swoje kobiety, szczególną czułością obdarzając właśnie kolana.
Ze zwyczajem dotykania damskich kolan wiąże się kolejna zasada, która brzmi:
Im grubszy zwierz, tym wyżej bierz.
Polega ona na tym, że zależnie od gatunku, na który planujemy zapolować, a więc – jak duże jest niebezpieczeństwo, które na nas czeka, taką część ciała trzeba dotknąć. Są to odpowiednio:
- mały palec, kiedy będziemy polować na kuropatwy i przepiórki,
- stopa, kiedy polujemy na zające,
- kolano, jeżeli naszym celem są lisy,
- udo, jeżeli zasadzamy się na jelenia (dawniej jeszcze łosia, dziś jest to gatunek podlegający całorocznemu okresowi ochronnemu).
Jeżeli chodzi o większe zwierzęta, np. tury, żubry czy niedźwiedzie – podręczniki myślistwa pozostawiają to wyobraźni myśliwych ;)
Inne zasady, wierzenia i przesądy
Do patroszenia nie podwijamy rękawów koszuli. Dlaczego? Otóż praktyka ta odróżnia myśliwego od rzeźnika i (poprzez okazanie szacunku zwierzynie) zapowiada sukces na kolejnym polowaniu.
Bardzo wiele przesądów, powiedzeń i swego rodzaju zasad można podzielić na te pozytywne i negatywne.
Tego się wystrzegaj, bo wrócisz z niczym
- Spotkanie po drodze do łowiska zakonnicy lub po prostu starej kobiety (a także pustych naczyń na wodę, tj. wiader, konewek) to zdecydowanie zła wróżba.
- Założenie (oczywiście przypadkowo) myśliwskiego ubrania na lewą stronę to zapowiedź braku szczęścia przez cały dzień.
- Jeżeli w drodze na polowanie spotkasz kogoś znajomego, kto będzie życzył (z premedytacją lub nie) udanego polowania, wtedy cofnij się do domu. Udane raczej nie będzie. Odpowiednie pozdrowienie dla myśliwego to „Darz Bór!” lub „Połamania!” (w domyśle: broni).
- Kiedy opuścimy dom, nie należy obracać się za siebie, co prawda, nie skończymy jak żona Lota, czyli przysłowiowy „słup soli”, ale polowanie z całą pewnością się nie powiedzie.
Ściśle związany z tym jest również zakaz wracania się do domu. - Złą wróżbą jest zając lub domowy kot, który przetnie nam drogę, kiedy zmierzamy na polowanie. Wtedy najpewniej czeka nas tzw. „puste pole”.
- Pechowe dni na polowanie to:
30 kwietnia – dzień, w którym urodził się Judasz,
01 sierpnia – dzień, w którym Kain zabił Abla,
01 grudnia – dzień zniszczenia Sodomy i Gomory.
Tego wypatruj, aby polowanie się powiodło
- Decydująca wydaje się być prawa noga. Aby polowanie było udane, koniecznie trzeba:
wstać z łóżka prawą nogą,
przekroczyć próg domu prawą nogą. - Dobrą wróżbą jest za to spotkanie młodej kobiety (najlepiej z wiadrem pełnym wody) lub kominiarza.
- Dobrą praktyką (w dniu, rozpoczynającym sezon łowiecki) jest puszczanie bez strzału pierwszego zwierza z każdego gatunku.
- Szczęście przynosi także uchylenie kapelusza, kiedy dostrzeżemy pierwszego w sezonie szaraka.
- Amuletem, który przynosi szczęście na łowach jest łuska po ostatnim udanym strzale.
- Zgodnie z zasadą: kudłaty wychodzi do kudłatego, jeżeli zamierzamy polować na zwierzynę grubą, wtedy należy być nieogolonym i najlepiej nieumytym. Sukces gwarantowany.
- Szczęście przynosi nieparzysta liczba naboi, którą zabieramy ze sobą.
- Dobre dni na polowanie to:
6 stycznia – tzw. Szczodry dzień / wigilia święta Trzech Króli, myśliwi powinni postrzelać w powietrze, co przynosi szczęście.
1 marca – tylko tego dnia można było strzelić zająca, którego farba miała być lekiem przeciwko czerwonce,
31 listopada – kule, które były lane w dniu św. Andrzeja, uzyskują magiczną moc.
21 grudnia – jeżeli w noc św. Tomasza spotkamy jelenia, będziemy mieć szczęście (w zakresie łowiectwa, oczywiście!) przez cały rok,
24 grudnia – udział w polowaniu wigilijnym zapewnia pomyślność na cały nadchodzący rok.
Podsumowanie
Przysłowia, zabobony i wierzenia są nieodłączną częścią każdej kultury, w tym myśliwskiej. I chociaż dziś patrzymy na nie z przymrużeniem oka, to warto je znać i mieć gdzieś w głowie, kto wie, może jednak okażą się przydatne? A jeżeli nie, to na pewno wzbogacą naszą wiedzę na temat tej – przebogatej przecież! – kultury.
A Wy, co robicie przed wyruszeniem na polowanie?
Darz Bór!
- Co zabrać ze sobą do plecaka na biwak? Skompletuj własny ekwipunek - 11 stycznia 2025
- Przegląd oświetlaczy podczerwieni dla noktowizorów. Jaki iluminator wybrać? - 10 stycznia 2025
- Nowe prawo łowieckie w Polsce, czyli co planuje rząd w 2025 r. - 1 grudnia 2024
Danielu (pozwolę sobie na familiarność, wszak wszyscy jesteśmy Kolegami, a niektórzy Koleżankami), gratuluję Ci serdecznie świetnych wpisów. Blog śledzę uważnie, choć do tej pory nie udzielałam się, ale przesądami uderzyłeś w mój czuły punkt i muszę ukłonić się, chyląc kapelusza.
Jeśli chodzi o przesądy, na szybko dodam jeszcze dwa, związane z amunicją: jeśli w czasie ładowania nabój upadnie nam na ziemię, oznacza to niechybnie, że będzie tego dnia wystrzelony.
Jeśli nasz Kolega zapomniał amunicji, a my chcemy mu jej użyczyć, nie wolno podawać jej z ręki do ręki – zawsze rzuca się ją na ziemię, markując przed fortuną jej zgubienie, a Kolega podnosi, udając, iż znalazł.
Ech, przypomina mi się jeszcze więcej przesądów, ale czeka na mnie kolejny tekst u mnie na blogu… Zmykam zatem do siebie, zostawiając pozdrowienia! Darz Bór!
Ciekawe czy taki przed polowaniem „wyposzczony” myśliwiec „chyciwszy” przed wyjściem w pole białogłowę za kolano albo – o rety! nie czytajcie tego kobiety! – gdzie wyżej nie doznawał zjawiska suchostoja? Czy mając do opanowania w czasie polowanie dwie lufy – w tym jedną od muszkietu czy strzelby a swoją wagę ówczesne lufy miały! – nie opanowawszy ani jednej ani tej drugiej, z polowania nie wracał aby z niczym? Z lufami – sam nie wiem która z w/w cięższą mu była i do opanowania trudniejszą – żartów nie ma…zwłaszcza że z lufy zbyt długo nie wystrzelonej dubleta taki po powrocie białogłowie strzelić mógł, albo i trypleta… nie mylić z ludowa zwanym tryplem…Darz bór!! 😍😍