Szkody łowieckie to szkody gospodarcze, wyrządzone przez zwierzęta łowne. Kto ponosi odpowiedzialność za szkody łowieckie? Kiedy należy się odszkodowanie, a kiedy nie? Jak i gdzie zgłosić powstałą już szkodę? I wreszcie – czy (i jak) można szkodom łowieckim przeciwdziałać?
Szkody łowieckie to, mówiąc prościej, szkody gospodarcze, które zostały wyrządzone w trakcie polowania, ale także zniszczenia upraw i płodów rolnych, spowodowane przez zwierzęta łowne.
Odpowiedzialność za szkody łowieckie
Za każde działanie, zwłaszcza o charakterze szkody lub przestępstwa, ktoś jest odpowiedzialny. W przypadku szkód łowieckich, odpowiedzialność spoczywa na:
- Zarządcy lub dzierżawcy obwodu łowieckiego (w praktyce: na kole łowieckim).
Przedstawiciel koła łowieckiego, do którego należy obszar, na którym doszło do zniszczeń (spowodowanych przez dziki, jelenie, sarny, daniele), szacuje szkody i wypłaca rolnikowi należne odszkodowanie. Na żądanie jednej ze stron (dowolnej) w oględzinach może brać udział przedstawiciel Izby Rolniczej.
Ustawa Prawo łowieckie z 13 października 1995 r. zobowiązuje właścicieli powierzchni rolnych do współpracy z kołami łowieckimi w zakresie zabezpieczania gruntów przed zniszczeniami, spowodowanymi przez zwierzynę łowną. Najłatwiejszym i najpopularniejszym sposobem ochrony gruntów jest elektryczny pastuch, a więc rodzaj płotu, który razi prądem zwierzęta, zbliżające się do pola. - Skarbie Państwa, który zostaje pociągnięty do odpowiedzialności, jeżeli szkoda powstała w miejscu, które znajduje się poza obszarem, zarządzanym przez koło łowieckie. Wartość zniszczeń szacuje Urząd Marszałkowski.
Ponadto, Skarb Państwa pokrywa szkody, wyrządzone przez zwierzęta, znajdujące się pod całorocznym okresem ochronnym – w Polsce jedynym takim gatunkiem jest łoś.
Ustawa z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody zobowiązuje Skarb Państwa do pokrywania szkód:
- w pogłowiu zwierząt gospodarskich (wyrządzonych przez wilki i rysie),
- w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim (wyrządzonych przez bobry),
- w uprawach, płodach rolnych lub gospodarstwie leśnym (wyrządzonych przez żubry),
- w pasiekach, pogłowiu zwierząt gospodarskich i uprawach rolnych (wyrządzonych przez niedźwiedzie).
W tych przypadkach, szkodę zgłasza się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Kiedy odszkodowanie się nie należy?
Ustawa Prawo łowieckie z 13 października 1995 r. wyróżnia następujące przypadki, kiedy odszkodowanie się nie należy:
- osobom, którym dany grunt przydzielono jako deputat rolny na gruncie leśnym,
- jeśli szkoda powstała w uprawach lub płodach, które nie zostały zebrane pomimo upłynięcia 14 dni od zakończenia okresu zbiorów danego gatunku roślin w danym regionie,
- jeśli posiadacz gruntu nie zgodził się na wcześniejsze zabezpieczenie upraw lub płodów,
- jeśli szkoda była nieznaczna (do 100 kg żyta z 1 ha),
- jeśli płody były składowanie bezpośrednio przy lesie,
- jeśli uprawa rażąco naruszała zasady agrotechniki.
Zgłaszanie szkody
Aby zgłosić szkodę, należy podjąć odpowiednie kroki, które wynikają z Rozporządzenia Ministra Ochrony Środowiska z dnia 8 marca 2010 roku w sprawie sposobu postępowania przy szacowaniu szkód oraz wypłat odszkodowań za szkody w uprawach i płodach rolnych:
- W ciągu 3 dni od stwierdzenia szkody (w przypadku sadów – 14 dni), zgłosić się do najbliższego koła łowieckiego.
- W ciągu 7 dni od zgłoszenia szkody przedstawiciel zarządcy obwodu łowieckiego dokonuje wstępnych oględzin i sporządza protokół.
- Następnie mają miejsce ostateczne oględziny, po których po raz kolejny sporządza się raport.
- Odszkodowanie zostaje wypłacone do 30 dni od sporządzenia ostatniego raportu.
- Jeżeli strony nie dojdą do porozumienia w sprawie kwoty odszkodowania, można przejść na drogę sądową.
Myśliwi – co zrobić, żeby nie płacić?
Co można zrobić, żeby zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia szkód? Należy dokonać oglądu i analizy terenu, wyciągnąć wnioski i podjąć odpowiednie kroki.
Jeżeli zauważymy, że na trasie wędrówki zwierząt znajdują się pola, sady czy nieobudowane tereny gospodarcze, należy skontaktować się z ich właścicielem i wystosować pisemną prośbę o umożliwienie budowy urządzeń zabezpieczających. Jakich?
Mogą to być ambony łowieckie, z których można prowadzić obserwację potencjalnie zagrożonych terenów albo wspomniane wcześniej elektryczne pastuchy. Jeżeli właściciel upraw odmówi, będzie to podstawą do odmowy wypłaty ewentualnego odszkodowania.
Rolnicy, którzy obawiają się o bezpieczeństwo swoich terenów zawsze mogą skorzystać z dobrodziejstw fotopułapek, które poinformują ich za każdym razem, kiedy w okolicy pojawi się jakieś zwierzę, stanowiące potencjalne zagrożenie dla zbiorów. Wtedy sami mogą zgłosić się do najbliższego koła łowieckiego z prośbą o zabezpieczenie terenu. Wniosek? Grunt (bez szkód) to współpraca!
Na koniec pozostaje nam życzyć udanych zbiorów.
Darz Bór!
- Jaką latarkę czołową Petzl wybrać? Test modeli Tikka, Actik, TacTikka - 31 stycznia 2025
- Termowizja dla myśliwych: ATN BlazeHunter 635 i ATN Mars-LTV 635 - 30 stycznia 2025
- Co zabrać ze sobą do plecaka na biwak? Skompletuj własny ekwipunek - 11 stycznia 2025
No tak, tyle że akurat w moim kole problem jednego z obwodów to brak myśliwych tam polujących duża liczba zgłoszeń szkód, a w trakcie oględzin niespotykana agresja rolników w stosunku do szacujących szkody myśliwych.
Moim zdaniem jak się nie poluje na obwodzie nie ma co go utrzymywać ale starsi koledzy są innego zdania i choć tam jada dwa trzy razy w roku nie chcą zakończyć tej męki.
Longin Żbikowski
GACH W WIŚNIOWYM SADZIE
#
Różnie z miłością na świecie bywa…
Może cudowna być i prawdziwa.
Może zwierzęca być, może nowa,
Może jak w bajce być- groteskowa…
#
Był sobie sad, w nim zdziczałe wiśnie.
I ogrodzony był, oczywiście!
Jakieś sztachety, zmurszały płot
Na nim siadały sroka i kot…
I prozaicznie, żadna ekstaza:
W sadzie szkodniki, chwasty-zaraza!
(Bez prawdziwego był gospodarza.)
A na uboczu…wiśnia samotna.
Śni o miłości, zdrowa, ochotna…
Siedzi na wzgórzu, spragniona, marzy,
Czy jakaś miłość jej się przydarzy?
Co wiosnę pięknie się odmładzała,
Białym się kwieciem obsypywała,
Na wietrze stała, z miłości drżała
I tak czekała…tak wyglądała…
Lecz czas uciekał, nic się nie działo,
Drzewko z miłości aż usychało!
Mijały lata- jesień, już zima,
Miłość nie przyszła, miłości nie ma!
Aż kiedyś-w grudniu-strzały: trach, bach, bach!
Przez dziurę w płocie wpadł do sadu gach!
Zatoczył pętlę kot przestraszony-
Kryjówki szukał-zając- nie żony!
Na jego widok…wiśnia…zadrżała!
Od pierwszej chwili go…pokochała…
I choć bez kwiatów, w nadziei cała,
Że miłość, swoją szansę ujrzała!
Jako w zarządzie sadowym stała-
Wysokie miejsce tam zajmowała-
Więc wystawiła luks referencje,
Wciągnęła gacha na ewidencję.
I planowała, bez składu-ładu,
Zrobić go…szefem całego sadu!
Więc go do rady sadu wciągnęła…
Zawsze z ochotą gacha przyjęła:
Słodką wisienką go częstowała,
Co zasuszoną przechowywała…
Gach, gdy skosztował, jak zasmakował!
Kicał tu, kucał, skakał, ucztował…
Od soku z wiśni mordka spęczniała,
Poczerwieniała, poweselała…
Polubił baaardzo wiśnniowy sad…
W zacisznym kopnie szkodnik się kładł.
Drzewka podgryzał, na ząbek brał
I tylko „o swój interes” dbał!
Wiśnia w ekstazie nic nie widziała,
Na jego widok prawie że mdlała!
Bardzo się, bardzo doń przywiązała,
Jego ruchami wprost upajała…
Bawił ją, bębnił, wąsami ruszył,
Boksował wdzięcznie, żartował, kluczył,
To stawał słupka, to pętlił kroki…
Aż…zaczął szutnik skakać na boki!
W marcu, gdy odwilż, ruszył skokami
I…zaczął znikać całymi dniami.
Choć niszczył drzewka wciąż jeszcze
gach,
To powiew wiosny miał już w swych snach:
Soczyste mlecze, kocice, zioła…
Tak zew natury zająca woła!
Wiśnia-gdy kwieciem się obsypała-
Gacha-choć chciała- nie zatrzymała…
Bo…na jej wdzięki nie miał ochoty,
Bo…wiosną trwały ciągle parkoty.
Aż kiedyś…wróble jej wyćwierkaly:
Z szarą ropuchą skacze gach mały!
Przy suchym stawie kiedyś skakała,
Teraz w łopianie przesiadywała…
Czara goryczy przelała cała!
Cierpliwość wiśni się wyczerpała…
Gałęzią w ogon mu przyłożyła,
Z sadu gagatka precz wygonila!
Tuła sie teraz szkodnik po świecie,
Po polach, lasach, łąkach…w powiecie.
Gdzieś na Mazowszu gacha widziano,
Rankiem, jak wcinał przy stogu siano…
Podkradał czasem i kukurydzę,
O czym szeptały po cichu rydze…
Kiedyś złodzieja charty dorwały,
Grzbiet mu pogryzły, bok poszarpały…
Raz tak podglądał kaczki na wodzie,
Że wpadł do rzeki, skąpał się w chłodzie…
Kaczor z kwakaniem głośnym nacierał
Lecz gach dał dyla…i się pozbierał…
Z bolącym grzbietem i potargany
Leży w kotlinie i liże rany.
Podobno marzy, że mu się przyśni
Raj utracony- sad dzikiej wiśni…
Ostrołęka, wiosna 2018